To tylko kolejny musical
Why do I love it so much?
What kind of magic is this?
How come I can’t help adore it?
It’s just another musicalDlaczego tak bardzo to kocham?
– Björk, In the Musicals
Cóż to za magia?
Czemu nie mogę wyjść z podziwu?
To tylko kolejny musical
W To jest rozrywka! (That’s Entertainment!, reż. Jack Haley Jr., USA 1974) Gene Kelly przechadza się po opustoszałym placu boju: to Nowy Jork w Culver City w stanie Kalifornia. Dwie dekady wcześniej na tej samej ulicy, wśród latarni, hydrantów i witryn sklepowych, kręcił Zawsze jest piękna pogoda (It’s Always Fair Weather, reż. Gene Kelly, Stanley Donen, USA 1955). W 1974 roku uwaga skierowana jest gdzie indziej: na Prawdziwy Nowy Jork, z filmów Scorsesego, Coppoli, Lumeta.
A jednak wspomnień czar jest kuszący: gdyby nie kolektywna nostalgia, trylogia To jest rozrywka! nigdy by nie powstała – to wszak katalog najpiękniejszych choreografii, najwspanialszych artystów i artystek, najbardziej spektakularnych numerów w historii amerykańskiego musicalu. Sekcja Musicale przez dekady jest wyrazem tej samej tęsknoty: za opowieścią, której istotą i sensem są piosenki.
Tak jak Gene Kelly, dostrzegający w niszczejącej atrapie Nowego Jorku swoiste piękno, chcę Was przekonać, że warto dać musicalowi szansę – inaczej niż zwykle (ale w zgodzie z musicalową formułą) odwołam się do pobudek pozaracjonalnych (te racjonalne, ufam, są kinofilom i kinofilkom dobrze znane).
Narodziny gwiazdy
Dlatego tak bardzo to kocham?
Sympatia do musicalu pozostaje dla wielu uczuciem obcym, a i dla mnie, kuratorki tego przeglądu, nie jest do końca jasne, skąd wzięła się moja własna miłość do tego gatunku. Jest to część jego uroku – nawet jeśli można znaleźć obiektywne przesłanki dla tych emocji (spektakularne wizje wcielane w życie przez sztab utalentowanych filmowców; wirtuozeria wykonawców, potencjał transgresji), to trudno je przyszpilić i dokładnie się im przyjrzeć. Musical opiera się bowiem na tym, co nieuchwytne – aura, charyzma, star quality, chemia między postaciami, intensywność przeżywanych emocji – i co sprytnie omija intelekt.
Delikatne muskanie parkietu przez Freda i Ginger w Panach w cylindrach (Top Hat, reż. Mark Sandrich, USA 1935). Gorączkowe przeczesywanie włosów dłonią, ujawniające pełną melancholii pasję Judy Garland w numerze A Man That Got Away z Narodzin gwiazdy (A Star Is Born, reż. George Cukor, USA 1954). Piękne, patetyczne Sunrise, Sunset, wybrzmiewające podczas ślubu Tzeitel i Motela w Skrzypku na dachu (Fiddler on the Roof, reż. Norman Jewison, USA 1971). To wszystko momenty, które odciskają piętno na ciele: gęsia skórka pojawia się na przedramionach, po policzku cieknie łza, pod powiekami czekają skrupulatnie przechowywane w pamięci obrazy. Piękno musicalu tkwi w jego ostentacyjnym wdzięczeniu się do publiczności – w najlepszych filmach tego gatunku każdy numer powstał po to, by go na zawsze zapamiętać.
Panowie w cylindrach
Cóż to za magia?
Niedzielny kinoman rzekłby zapewne: „magia kina!” – i miałby rację. Musical to gatunek oparty na trickach filmowych, którymi rządzi rozkoszna umowność. W zamian za zawierzenie konwencji jak bajce na dobranoc musical oferuje bogactwo fantazji i barwnych światów. Latające buty. Tańczenie na suficie. Rozety z kobiecych ciał. Duet z myszą Jerrym. Klaser z musicalowymi pamiątkami pęka w szwach – przez dekady niesamowitość spektaklu była tworzona na bardzo przyziemnym zapleczu, rękami techników i techniczek, którzy wraz z wizjonerami w rodzaju Freda Astaire’a, Gene’a Kelly’ego, Vincente Minnellego czy Arthura Freeda wyznaczali nowe drogi dla tego gatunku. Z potrzeby udoskonalenia musicalowego wehikułu wzięły się także, uważane za najważniejsze osiągnięcie gatunku, wizyjne dream ballets i inne senne sekwencje – długie, rozpasane, inspirowane malarstwem, baletem, pantomimą (których źródła upatrywać można między innymi w Czerwonych trzewikach Powella i Pressburgera [Wielka Brytania 1948]).
Gdy Gene Kelly chodził opustoszałymi ulicami studyjnego Nowego Jorku (What a wonderful town!), musical z uwagi na cięcia budżetowe przechodził rewolucję obyczajową, która zepchnęła na bok tę technologiczną. W Kabarecie, Rocky Horror Picture Show czy Hair kwestia mechaniki widowiska jest wtórna wobec politycznych, artystycznych i społecznych manifestów. Ponieważ te filmy na zawsze pożegnały magię gatunku, dziś możemy liczyć tylko na dzieła jego dziedziców: odpryski Kabaretu widać w Hamiltonie, Dicks: The Musical (w programie Timeless!) to RHPS na miarę XXI wieku, a Cal do szczęścia pożycza od Hair swoją sympatię do kolorowych postaci wypchniętych na margines.
Dicks: The Musical
Czemu nie mogę wyjść z podziwu?
Bo wciąż zdarza się, że ktoś inteligentny przypomni sobie, do czego zdolny jest musical i sprezentuje publiczności prawdziwe cacko. Nawet w dekadach musicalowej posuchy zdarzały się momenty prawdziwej glorii. W latach 60., gdy Amerykanie kręcili na zmianę nieznośne epiki i wzniecające bunt filmy B-klasowe, rozkochany w klasycznym melodramacie Jacques Demy ofiarował nam Parasolki z Cherbourga (Les Parapluies de Cherbourg, Francja 1964) – jeden z najpiękniejszych hołdów dla amerykańskiego musicalu. Lat 70. nie można wyobrazić sobie bez Skrzypka na dachu – filmu, który łączy serca i dusze wszystkich, którzy kiedyś poczuli tęsknotę za domem. Lata 80. przyniosły z kolei Prawdziwe historie Davida Byrne’a – godną ejtisów grającą pocztówkę zrobioną z tabloidowych newsów i śmieciowych opowieści, dokładnie na 10 lat przed Pulp Fiction.
Nawet dziś, gdy niewielu producentów ma odwagę zainwestować w musical, który nie byłby adaptacją broadwayowskiego hitu, zdarza nam się otrzymywać piękne prezenty: Annette (reż. Leos Carax, Francja/Belgia/Niemcy 2021), Tick, Tick… Boom! (reż. Lin-Manuel Miranda, USA 2021) albo In the Heights. Wzgórza marzeń (reż. Jon M. Chu, USA 2021). I wtedy znów można na chwilę odpłynąć: w stronę baśniowego świata rodem z opowieści braci Grimm, w którym piosenki są jakby wymyślone na poczekaniu i niedoskonałe, a jednak dotykają nas do żywego. Ruszyć w kierunku zachodniego wybrzeża Ameryki, które stoi przed nami otworem (ale tylko jeśli nie skończyłeś_aś jeszcze 30 lat – czas tyka!). Na Washington Heights zamieszkane przez marzycieli tańczących na ulicach i śpiewających o zasłyszanych plotkach.
Otwieranie niektórych z tych prezentów bywa niezręczne, wywołuje dyskomfort związany z przekraczaniem norm – to przypadek Dicks: The Musical. Niektóre z nich dostaliśmy już dawno, ale dopiero teraz wyjęliśmy je z szafy i doceniamy ich urodę – to casus Indii Zachodnich (West Indies ou les Nègres marrons de la liberté, reż. Med Hondo, Francja/Algieria/Mauretania 1979), metaforycznej opowieści o wiekach kolonizacji, ubranej z pełną premedytacją w „lekką” musicalową formę tylko po to, by w tańcu uderzyć boleśnie z półobrotu w europejskie sumienia.
Podziwiać w musicalu można wszystko: od scenografii (przynajmniej pomysłowej, a najczęściej: zapierającej dech w piersiach), przez aktorstwo wolne od realistycznych naleciałości, często rzucające wyzwania, jakie rzucić może tylko musical (Liza Minnelli w Kabarecie, Chaim Topol w Skrzypku na dachu, Audrey Hepburn w My Fair Lady [reż. George Cukor, USA 1964]), po muzyczno-taneczną maestrię. Ten podziw przychodzi łatwo i daje ukojenie.
To tylko kolejny musical
…ale dla każdej fanki i każdego fana musicalu to AŻ kolejny musical. Kolejna kraina do odwiedzenia, kolejna wrażliwość do poznania, kolejne wzruszenie do przeżycia. Sprowadzany często do „głupotki”, musical nie każe się kochać (i wiele osób w istocie nim pogardza), ale pozostaje otwarty na każdą osobę, która zechce dać mu szansę. Tajemnicą poliszynela jest to, że gdy tylko przekroczy się próg musicalowego świata, padają kolejne mury – od tego momentu kino w całej jego rozciągłości staje przed Wami otworem.
Patrycja Mucha, kuratorka sekcji
W sekcji Musicale przez dekady można zobaczyć 9 filmów, reprezentujących różne estetyki, dekady, wrażliwości i autorskie widzenie świata:
- Panowie w cylindrach (Top Hat, reż. Mark Sandrich, USA 1935)
- Narodziny gwiazdy (A Star Is Born, reż. George Cukor, USA 1954)
- Przygoda na Mariensztacie (reż. Leonard Buczkowski, Polska 1954)
- Parasolki z Cherbourga (Les Parapluies de Cherbourg, reż. Jacques Demy, Francja/RFN 1964)
- My Fair Lady (reż. George Cukor, USA 1964)
- Skrzypek na dachu (Fiddler on the Roof, reż. Norman Jewison, USA 1971)
- Indie Zachodnie (West Indies ou les Nègres marrons de la liberté, reż. Med Hondo, Francja/Mauretania/Algieria 1979)
- Prawdziwe historie (True Stories, reż. David Byrne, USA 1986)
- Dicks: The Musical (reż. Larry Charles, USA 2023)